Relacja Kamili Rondo
Pod koniec maja 2012 roku postanowiłam się wprowadzić do mieszkania, którego byłam współwłaścicielem. Babia wyprowadziła się dobrowolnie.
Uznałam, że to najwyższy czas, by się usamodzielnić i zacząć samodzielne życie.
Na początku października 2013 roku przeprowadziłam rozmowę z siostrą (Wiolettą) i rodzicami (Ewą i Markiem) nt. zniesienia współwłasności rzeczonego mieszkania. Rodzice byli wzburzeni. Rozmowa nie przyniosła pozytywnych rezultatów. Od tego momentu zaczął psuć się mój kontakt z rodziną.
Moi rodzice od początku nie przepadali za moim partnerem, a z pozoru pozytywne relacje między nimi pogarszały się stopniowo coraz bardziej.
Z tego powodu zaczęłam czuć się „między młotem a kowadłem”, a fakt, że siostra i rodzice nie zgodzili się na zniesienie współwłasności sprawił, że zaczęłam wątpić w ich dobre intencje.
Rodzicom najwyraźniej – wbrew wcześniejszym zapewnieniom – wcale nie zależało na mojej samodzielności i w gruncie rzeczy nie pomagali mi wcale w moim samodzielnym życiu. Pomagał mi za to mój mąż.
Chciałam sprzedać wspólne mieszkanie i nabyć mniejsze, ale za to swoje własne. Chciałam móc decydować o tym, gdzie mogę mieszkać. Rodzice nie zgadzali się nawet na wynajem mieszkania na Wójta po to, abym mogła nająć mieszkanie w bardziej odpowiadającym mi miejscu.
18 listopada 2013 roku pokłóciłam się z mężem, który wyprowadził się do swojej matki, a ja przez parę dni zamieszkałam z moimi rodzicami. Mój ojciec zażądał kluczy od mieszkania na Wójta Radtkego, a następnie zmienił zamki w drzwiach udostępniając mi klucze do dwóch z trzech zamków.
22 listopada 2013 zamieszkałam z mężem u swojej teściowej.
16 grudnia 2013 roku poprosiłam ojca o przekazanie mojemu mężowi wszystkich kluczy od mieszkania. Ojciec odmówił.
17 grudnia 2013 roku na moją prośbę mąż miał zabrać kilka moich rzeczy z rzeczonego mieszkania i dopatrzyć, czy wszystko jest w porządku. Na miejscu byli jednak moi rodzice, nie informując mnie o tym wcześniej. Mój mąż słysząc, że ktoś jest w środku otworzył drzwi, nie zdążywszy jeszcze przekroczyć progu mieszkania został wypchnięty przez mojego ojca, który w akcie furii nie zauważył, że tuż obok stoi brat męża z moją córeczką na rękach. Mąż w akcie obrony uderzył ojca w twarz, który po chwili schował się w mieszkaniu i zakluczył drzwi.
Po tym wydarzeniu ojciec stanowczo oświadczył, że od tego momentu przejmuje kontrole nad mieszkaniem. Na moje kilkukrotne żądania wydania kluczy – pod groźbą wejścia do mieszkania awaryjnie – stanowczo odmawia.
21 grudnia 2013 roku awaryjnie weszłam do mieszkania na Wójta Radkego.
Od pierwszego stycznia 2014 do początku lutego 2014 bezskutecznie próbowałam doprowadzić do spotkania mającego na celu polubowną sprzedaż mieszkania.
8 lutego 2014 roku spotkałam się z siostrą, która nie zgodziła się na wspólną sprzedaż mieszkania, a moc decyzyjną w tej sprawie oddała ojcu.
13 lutego 2014 roku wysłałam list polecony za potwierdzeniem odbioru do Wiolety R. z ostateczną propozycją polubownej sprzedaży.
24 lutego 2014 otrzymałam list od Marka R. (pełnomocnika Wiolety R.) z propozycją spotkania i omówienia sprawy zniesienia współwłasności.
11 marca 2014 roku spotkałam się z rodzicami w klubie „Kontrast”, którzy zadeklarowali zgodę polubownej sprzedaży mieszkania i poprosili o wysłanie notarialnie podpisanej propozycji sprzedaży mieszkania.
19 marca 2014 Marek Rondo w rozmowie telefonicznej zaprzeczył zgodzie na sprzedaż mieszkania zadeklarowaną 11 marca mówiąc, iż „my nie zgadzamy się na wasz pomysł”.
Na początku kwietnia 2014 moje warunki polubownej sprzedaży mieszkania wysłał mój pełnomocnik prawnik Marek Machnikowski.
Na początku maja 2014 roku mój pełnomocnik uzyskał odpowiedź, która nie dotyczyła treści wysłanych warunków, co zostało odebrane jako niezgoda na te warunki.
W połowie lipca 2014 mój pełnomocnik wysłał do sądu wniosek o zniesienie współwłasności mieszkania.