"7m pod ziemią"
wywiad Kamili Rondo

Kamila Rondo udzieliła wywiadu dla Michała Gębury, w którym powiedziała, że krytycznego dnia "zsunęła się z balkonu".

Jej mąż został skazany na 15 lat za to, że miał żonę z tego balkonu wyrzucić.

STENORGAM NAGRANIA WYWIADU KAMILI RONDO DO "7 METRÓW POD ZIEMIĄ"


Kamila: Pamiętam, że to pierwsze pobicie było dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem. I żeby to nie trwało dłużej padłam na ziemię i udawałam, że zemdlałam. Drzwi zostały zamknięte, został zabrany klucz, moje okulary, byłam okładana po prostu metalową pałką.

Komentarz: Kamila fantazjuje - w aktach nie ma nic o "takim początku przemocy" Kamila zmieniała zeznania odnośnie początku przemocy - raz, że było to w połowie 2015, potem, że dopiero od początku 2016. W małżeństwie Kamili nie było przemocy, ale był konflikt z ojcem o darowane jej przez niego mieszkanie. To ojciec Kamili kazał jej zeznawać przeciwko mężowi. W mieszkaniu nie było pałki, którą miała być bita, a na pytanie ojca o tą "pałkę" podczas przeszukiwania mieszkania, odpowiedziała: "Nie wiem, nie mam pojęcia".

Kamila: Upadłam na ziemię, głowa leżała na płytach betonowych, natomiast całe ciało leżało na trawniku pod blokiem. Kiedy już znalazłam się w sali szpitalnej, odetchnęłam z ulgą.

Kamila: Byłam bita pięścią w twarz, w głowę, w brzuch. Kopana butami w plecy i w głowę. Bita kablem po nogach. Przypalana papierosem w plecy i w pośladki. Związywana. Duszona. Polewana wrzątkiem i zimną wodą na zmianę.

Reporter: To są twoje słowa to jest opis tego, jak wyglądało twoje małżeństwo.

Kamila: Tak.

Reporter: Jak to się zaczęło?

Kamila: Na samym początku tej przemocy nie zauważałam. Przemoc fizyczna pojawiła się kiedy starsza córka miała już kilka miesięcy. Małżeństwem byliśmy od niedawna, ale znaliśmy się trochę wcześniej. I na samym początku to były takie drobne akty. Popchnięcie, uderzenie, pomiędzy tymi aktami były dość duże przerwy. I dopiero później ta przemoc fizyczna zaczęła się nasilać.

Reporter: Ten pierwszy moment, kiedy to było coś więcej niż popchnięcie?

Kamila: Myślę, że jakieś mocniejsze uderzenia, a później pierwsze pobicie. Pamiętam, że to pierwsze pobicie było dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem. I żeby to nie trwało dłużej padłam na ziemię i udawałam, że zemdlałam. I wtedy mój były mąż zaczął płakać tak, jakby się zreflektował, że zrobił coś złego. Wołał do mnie, żebym się obudziła i po chwili ja zaczęłam się przebudzać.

Reporter: I jak on się zachowywał? Przepraszał cię?

Kamila: Tak, przepraszał. Mówił, że nie wie, jak to się stało, później po tym zdarzeniu był bardzo czuły i po tym zdarzeniu życie wróciło do normy.

Komentarz: Znowu fantazjuje, w aktach nie ma nic takiego. Po prostu, aż serce się ściska, gdy się czyta, jak kobieta pogrąża swojego męża, który był najlepszą rzeczą, jaka się jej trafiła. Dziś jest taka sama, jak jej ojciec - kłamczucha.

Reporter: Nie zadzwoniłaś wtedy po policję, nie uciekłaś z domu? Dlaczego?

Kamila: Przed aktami przemocy fizycznej była przemoc psychiczna. Przemoc, której na samym początku nie zauważałam. I zostałam wciągnięta w taki wir zależności, ta przemoc polegała też na tym, żeby obniżyć moją pewność siebie, poczucie wartości...

Reporter: Na czym to polegało? Jakie to były zachowania?

Kamila: To są zawsze takie zachowania w drobnych sytuacjach, gdzie w życiu codziennym próbuje załatwić np. jakąś sprawę, ale według wtedy męża tej sprawy np. nie załatwiałam należycie. I byłam za to krytykowana. Ja wtedy myślałam, że może faktycznie jest coś nie tak, może się za mało staram, że czegoś nie umiem, że powinnam właśnie umieć, być lepsza, bo wtedy mój mąż potrafił np. jakieś rzeczy załatwić, potrafił się wypowiadać, myślę, że na tym to polegało.

Komentarz: Sprawą tą był konflikt z jej ojcem o mieszkanie, czego nie umała załatwić, bo była od ojca zależna, i stopniowo oddalała się od męża i przechodziła na stronę ojca.

Reporter: Czy ty miałaś dokąd uciec, czy ty byłaś zależna od niego?

Kamila: Moja rodzina już w pewnym momencie widziała co się dzieje w naszym małżeństwie, dochodziło też do różnych incydentów i rodzina jakby w tym uczestniczyła natomiast miałam taką sytuację, w której mąż wykorzystał to, żeby nas skonfliktować. W ten sposób to ujmę. I… byłam już na tyle zależna od męża, po prostu uwierzyłam mu, że działamy wspólnie w jakiejś dobrej sprawie i odwróciłam się wtedy od rodziny. Miałam takie poczucie, że nie za bardzo mam gdzie uciekać.

Komentarz: Kłamie. Miała bardzo dobre relacje na rodziną męża, u której spędzali z mężem dużo czasu.

Reporter: Ale mówisz, że twoi bliscy zauważali, że coś się dzieje, że w twoim małżeństwie jest przemoc. Czy oni jakoś wyciągali do ciebie rękę, czy ty ją odrzucałaś? Czy wypierałaś, czy zaprzeczałaś? Jak się zachowywałaś?

Kamila: Tak, zaprzeczałam temu, że była przemoc. Natomiast rodzice zawsze byli po mojej stronie i, i mówili, że zawsze mogę się do nich zgłosić po tę pomoc. Natomiast ja wypierałam, to robią ofiary przemocy

Reporter: Co mówiłaś?

Kamila: Że nie ma tej przemocy, że coś sobie wymyślają, że go nie lubią, że wszystko jest w porządku, że się dogadujemy. Nikomu się wtedy nie zwierzałam.

Komentarz: Kłamie. "Przemoc" wymyślił jej ojciec, żeby pozbyć się zięcia, bo dzięki jego wsparciu, jego córka zyskała niezależność od niego. Ojciec Kamili złozył fałszywy donos do MOPS o przemoc. Ponieważ Kamila nagrała rozmowę z nim tego dnia, jest dowód, że donos był fałszywy.

Reporter: Czy sobie również jakoś to tłumaczyłaś, czy wybielałaś męża?

Kamila: Tak, od samego początku.

Reporter: W jaki sposób?

Kamila: Teraz kiedy analizuję to wstecz, przy tych takich drobnych sprawach tłumaczyłam sobie, że jego zachowanie jest spowodowane trudną sytuacją rodzinną. A później właśnie tym, że może ja coś robię nie tak. Kiedy weszłam już w cały ten mechanizm, w tę przemoc psychiczną, to raczej ja obwiniałam siebie. I tłumaczyłam sobie, że mąż dla mnie chce dobrze. Natomiast gdzieś tam tliła się jakaś myśl, że to co się dzieje nie jest do końca prawidłowe.

Reporter: Czy w jakiś sposób dokumentowałaś te akty przemocy, czy robiłaś obdukcję, czy robiłaś zdjęcia?

Kamila: Nie, ja nie, natomiast mój mąż dokumentował te akty przemocy.

Reporter: Jak to? W jaki sposób, po co?

Kamila: My zajmowaliśmy się wtedy fotografią. Mój mąż właściwie dość obsesyjnie fotografował wszystko, życie, przedmioty, ludzi. Po prostu fotografował mnie po pobiciach, czy później kiedy ta przemoc fizyczna była tak bardzo nasilona w trakcie incydentów.

Reporter: Nawet?

Kamila: Mhm. Część z tych rzeczy zachowała się i posłużyła jako dowody.

Komentarz: Kłamie. Są tylko zdjęcia z 2014, kiedy wróciła pobita z wizyty u ojca. Powiedziała, że ktoś napadł ją na ulicy i chciał zabrać torebkę. Wywiązała się szrpanina i zotała uderzona. Mąż chciał, żeby zgłosiła się na policję, bo sądził, że to ojciec ja pobił, ale nie chciała. Dlatego Bartek zrobił zdjęcia.

Reporter: A czy otoczenie, ludzie np. w pracy, sąsiedzi, czy oni także wiedzieli co się dzieje? Czy nie dało się tego zauważyć? Czy twoje zachowanie być może jakoś się zmieniło?

Kamila: Myślę, że sąsiedzi wiedzieli, co się dzieje, natomiast nie dostawałam tego sygnału z zewnątrz, takie sygnały dostałam w pracy. Była to jedna osoba, która też była po przejściach trudnych i ona widziała, że coś jest nie tak. Zapytała się wprost Kamila, widzę, że coś się dzieje, jeśli chcesz o tym porozmawiać, to ja czekam będę mogła wtedy jakoś ci pomóc. No ale ja wtedy zaprzeczyłam.

Komentarz: Kłamie, sąsiedzi zeznali, że o przemocy dowiedzieli się dopiero z publikacji Kamili w Internecie.

Reporter: Dlaczego człowiek tak robi, dlaczego zaprzecza?

Kamila: Bo się wstydzi, ze strachu, to często sprawcy przemocy straszą, że jeśli z zewnątrz się dowie, to ofiara nie będzie miała gdzie mieszkać, to dzieci zostaną zabrane.

Komentarz: Mówi prawdę. Tym straszył ją ojciec, że ją wydziedziczy: "Będziesz spała pod mostem." - zeznała to w Sądzie.

Reporter: Tak było w twoim przypadku?

Kamila: Tak.

Reporter: Tej przemocy fizycznej, jak wspomniałaś wcześniej, towarzyszyła przemoc psychiczna, ale była także przemoc ekonomiczna i także przemoc seksualna. Na czym to polegało?

Kamila: Pomimo tego, że byłam aktywna zawodowo no nie mogłam sama decydować o wydatkach, później, kiedy już to wszystko się nasilało, pensja była przelewana na konto męża, więc ta przemoc ekonomiczna jest takim zawłaszczaniem takiej niezależności finansowej. Przemoc seksualna wiąże się z gwałtem po prostu. W połowie 2016 roku doszło do kulminacji.

Komentarz: Kłamie. Mąż przez dwa lata utrzymywał całą rodzinę. O "przemocy seksualnej" zeznała, że były tylko dwa przypadki - raz dotykał ją w łazience, a raz kochał się z nią w łóżku, choć ona nie chciała.

Reporter: Co się wtedy wydarzyło?

Kamila: Byliśmy na spacerze, pokłóciliśmy się, mąż zabrał dziecko i kiedy chciałam wrócić do mieszkania, to nie mogłam otworzyć drzwi. W zamku był klucz mąż też nie odpowiadał na mój telefon. Więc wiedziałam, że jeżeli nawet będę próbowała wejść na noc do domu, to nie będzie to dla mnie korzystne. Przenocowałam w piwnicy i rano postanowiłam wrócić. Bo zazwyczaj tak bywało, że troszeczkę łagodniała...

Komentarz: Same kłamstwa. Świętowali Dzień Dziecka z córką. Po spacerze pojechała do koleżanki po ubranka dla dziecka, a mąż wrócił do domu z córką. Sama to wszystko zeznała. Nie wróciła już do domu, prawdopodobnie poszła do ojca. Sąd nie sprawdził, czy spędziła noc w piwnicy - nie dokonano oględzin tego miejsca.

Reporter: Emocje opadały?

Kamila: Tak, emocje opadały. No i tego dnia zostałam rano akurat wpuszczona do domu,

Reporter: Po nocy spędzonej w piwnicy?

Kamila: tak, po nocy spędzonej w piwnicy, drzwi zostały zamknięte, zabrany został klucz, moje okulary i praktycznie od wejścia zostałam… byłam po prostu okładana metalową pałką. Po nogach, po rękach, po głowie. Próbowano też po brzuchu, ale starałam się robić jakieś uniki.

Komentarz: Podczas komisyjnego przeszukania mieszkania, nie znaleziono rurki, którą miała być bita, a na pytanie ojca o rurkę, odpowiedziała: "Nie wiem, nie mam pojęcia" i nie chciała już szukać innej rurki.

Reporter: Po brzuchu, no właśnie, ty byłaś wtedy w kolejnej ciąży.

Kamila: Tak, byłam w ciąży z drugą córką w piątym miesiącu wtedy mąż wykrzykiwał, że nie chce tego dziecka, pytał się czy wiem jak usunąć ciążę. Kiedy weszłam do mieszkania wszystko było zdemolowane, no mąż był po prostu w furii. Widziałam też, że pije alkohol no i w tym momencie kazał mi sprzątać cały ten bałagan, jednocześnie chodząc do pokoju obok sprawdzając coś w komputerze. I ja wtedy w pewnym momencie, tak jak ja to pamiętam, zaplanowałam, że muszę jakoś uciec, bo jeżeli ja tam zostanę i jakimś cudem nawet przeżyję no to to się może źle skończyć dla ciąży. Jedną formą ucieczki była ucieczka przez balkon z 1 piętra. Teraz kiedy o tym opowiadam mijają minuty, natomiast ja miałam na to może pół minuty. Więc tak jak ja to pamiętam po prostu zagrodziłam kartonami drogę szybko otworzyłam drzwi, miałam przy sobie jeszcze torebkę, którą na siebie założyłam wybiegłam na balkon i zsunęłam się, tak to zapamiętałam. Człowiek w takich emocjach nawet nie widzi kto jest wokół czy na dole ktoś jest dodatkowo nie miałam okularów i dopiero później na dole podeszli do mnie robotnicy, którzy pracowali tam pod blokiem.

Komentarz: Kłamie, miała przy sobie telefon. Mąż zabrał jej klucz, bo od pewnoego czsu nie wracała do domu, nawet na noc, prawdopodobnie spotykała się z ojcem. Mąż martwił się, że traci żonę, że zależna od ojca, przechodzi na jego stronę.

Reporter: Ty upadłaś, spadłaś z 1 piętra? Na ziemię?

Kamila: Upadłam na ziemię, głowa leżała na płytach betonowych, natomiast całe ciało leżało na trawniku pod blokiem.

Reporter: Wylądowałaś w szpitalu?

Kamila: Tak.

Reporter: Z jakimi obrażeniami?

Kamila: To było rozcięcie powłoki głowy ślady po pobiciu i dopiero jak się niedawno dowiedziałam uszkodzenie kręgu szyjnego, nie pamiętam jak się dokładnie to nazywa, natomiast objawami był ból głowy długotrwały.

Reporter: Mąż przyjechał do szpitala czy nie?

Kamila: Nie, mąż został od razu aresztowany i przewieziony na przesłuchanie i później do aresztu.

Reporter: I wtedy pomyślałaś, że to już koniec?

Kamila: Tak, Wtedy jak już zostałam przewieziona do szpitala i już leżałam na SORze jeszcze były to emocje, natomiast kiedy już znalazłam się w sali szpitalnej odetchnęłam z ulgą. Znaczy ten cały proces tego uświadamiania sobie, że trzeba będzie podjąć różne kroki i i zadbać o siebie, żeby z tego wyjść był długi, natomiast w szpitalu w szpitalu był taki pierwszy moment opadnięcia emocji i taki spokój. Że to już jest koniec.

Komentarz: W szpitalu napisała wniosek o przekazanie córki do rodziny męża, i napisała, że sama tam zamieszka. Ale do szpitala przyszedł jej ojciec, i wtedy napisała drugi wniosek, po szpitalu zamieszkała z ojcem, a w Sądzie zeznawała z przygotowanych przez niego kartek. Jej ojciec "zajął się" całą sprawą, więc dla niej wszystko się skończyło.

Reporter: Czy dziecku nic się nie stało?

Kamila: Nie, na szczęście cała ciąża przebiegła prawidłowo, wypadek nie spowodował żadnych obrażeń.

Reporter: Jak wyglądał sam proces sądowy i jak on się skończył? Czy te dowody, które miałaś w posiadaniu były wystarczające? Dla sądu?

Kamila: Postępowanie trwało bardzo długo tzn. przygotowanie tego postępowania dostarczyłam zdjęcia, nagrania, było dużo przesłuchań świadków, także tych dowodów, opinii biegłych nazbierało się dość sporo i niedawno był finał tej sprawy i z wyrokiem pozbawienia wolności na 15 lat.

Reporter: 15 lat. Za znęcanie się ze szczególnej okrucieństwem i za usiłowanie zabójstwa.

Komentarz: Kamila wyraźnie zeznała, że sama zsunęła się z balkonu, więc żeby skazać jej męża, Sąd sfałszował proces. Dysk z pornografią Kamila doniosła do sądu po 4 miesiącach przetrzymywania dysku u siebie. Zdjęcia mógł wgrać tam jej ojciec. Sama zeznała, że jej mąż troskliwie opiekował się córką, i nie przejawiał żadnych skłonności.

Kamila: Tak, dodatkowo jeszcze za posiadanie pornografii dziecięcej którą odkryto na dysku męża, który dostarczyłam policji.

Reporter: Czy dzisiaj po tym wyroku czujesz się spokojnie, czy odetchnęłaś, czy odżyłaś, czy tak można powiedzieć? Czy być może czujesz jeszcze taki jakiś lęk?

Kamila: Na ten moment tak, mam wokół siebie rodzinę, przyjaciół, pracę, rodzina zadbała o to, żebym wyszła do ludzi jestem po grupie wsparcia, więc w sumie można to nazwać taką terapią dla ofiar przemocy i tak odżyłam, w tej chwili jestem spokojna, aczkolwiek mam w świadomości to, że te 15 lat minie być może to będzie nawet krócej więc gdzieś tam w głowie jest trochę strachu o to.

Komentarz: Zniszczyła życie niewinnego człowieka, i jego rodziny. Na szczęście w aktach są dowody jego niewinności, a w nagraniach, które sama robiła, są draństwa jej ojca.

Reporter: Twój były mąż wysłał ci jakiś czas temu list, w którym napisał między innymi, że ci wybacza. On tobie. Jaki jest stosunek do niego i tego wszystkiego dzisiaj?

Kamila: To był jeden z jego listów, który już wtedy mnie zaskoczył natomiast jego stosunek wraz z kolejnymi listami zupełnie się zmienił na początku mi wybaczał

Komentarz: Mąż jej wybaczył, bo wiedział, że jest zależna od ojca, i że to on kazał jej zeznawać przeciwko mężowi.

Reporter: A później?

Kamila: Później ta wina spadała na mnie coraz bardziej. Też pisał/pisze listy do dzieci, w których w których obwinia mnie właściwie o wszystko, szczególnie o to, że one nie mają ojca.

Reporter: Twoja wina na czym polegała wg niego?

Kamila: W tych listach nie ma tego szczegółowo, natomiast wina za rozpad tego wszystkiego. On nie przyznaje się do tego, że ta przemoc istniała więc … natomiast mój stosunek do niego... no jest dla mnie obcą osobą. To gdzieś już czułam przed wypadkiem no się po prostu ze sobą minęliśmy. No i taki mam stosunek do dzisiaj.

Komentarz: Pisze, że "minęliśmy się" - czy ofiara przemocy tak określiłaby relację ze swoim oprawcą? Reporter też to spostrzegł, dlatego publikując tą rozmowę, pominął to słowo.

Reporter: Kamila, czy można było wyczuć w jakiś sposób że ta przemoc może się pojawić? Były jakieś sygnały, które wtedy ignorowałaś, a dzisiaj z perspektywy czasu i tego doświadczenia wiesz, że one były jakimiś sygnałami ostrzegawczymi.

Kamila: Tak, tego na początku się nie zauważa, bo to są takie absurdalne rzeczy. Jedną taką sytuację pamiętam dokładnie to były początki naszego spotykania się jeszcze nie byliśmy małżeństwem nosiłam wtedy dłuższe włosy, mogłam je spiąć w kucyk i na pewnym wyjeździe nosiłam je rozpuszczone. I wtedy mój mąż poprosił mnie, żebym spięła je w kucyk, bo tak mu się podoba, no ale ja nie miałam na to ochoty i atmosfera zaczęła się zagęszczać. Ja zaczęłam czuć, że robię coś naprawdę złego, że nie spinam włosów w kucyk. I takich sytuacji, które z boku wyglądają naprawdę jak jakieś sprzeczki, one się pojawiały. No ale właśnie z tego, że ja nie posiadałam takiej wiedzy na temat mechanizmów przemocy jakie mogą być tego symptomy, traktowałam to jako jakąś po prostu sprzeczkę dnia.

Komentarz: Nie spięła włosów w kucyk! - czy reporterowi odbrało tu inteligencję?

Reporter: W jaki sposób ta przemoc zmieniła ciebie jako kobietę?

Kamila: Na pewno zmieniła moją pewność siebie tzn. cały ten proces wychodzenia z przemocy pozwolił mi na odbudowanie swojej pewności siebie przynajmniej ja czuję, że stałam się troszeczkę kimś innym niż byłam wcześniej. Mam większą świadomość siebie, swoich zachowań, jak reaguję na różne sytuacje, i gdzieś jako ofiara przemocy mam taki czujnik, tzn. zauważam często na ulicy, że to co innym może się wydawać zwykłą sprzeczką dla mnie...

Reporter: Widzisz w tym jakiś podtekst?

Kamila: Tak.

Reporter: Kamila, w jakim celu ty to wszystko opowiadasz, dlaczego się na to zdecydowałaś?

Kamila: Przede wszystkim, żeby uchronić inne ofiary, żeby mogły posłuchać czyjejś historii, żeby mogły zobaczyć, że że można z tego wyjść i że warto to zrobić jak najszybciej. Bo tkwienie w przemocy niszczy nas, niszczy dzieci, im dłużej zostaje się w takim związku tym trudniej jest podjąć ten krok.

Reporter: Bardzo dziękuję ci za rozmowę.

Kamila: Również dziękuję.