List prokuratora

W sprawie tej pojawił się nieoczekiwany wątek, ponieważ prokurator oskarżająca w procesie, napisała do nas osobisty list. Prokurator tłumaczy, że proces odbył się prawidłowo, jednak ponieważ nie odwołuje się do argumentów z ustaleń procesowych, więc list ten spowodował tylko naszą odpowiedz. Oto ona:

Prokurator: W toku procesu Sąd rozpoznał każdy wniosek dowodowy stron i swoje stanowisko każdorazowo rzeczowo uzasadnił.

Magdalena Ch.: twierdzenie Pani Prokurator nie jest prawdą. Bartłomiej R. w piśmie k. 630 wniósł o dołączenie do akt sprawy (czyli – w jego rozumieniu – przeprowadzeniu dowodu) z nagrań audio i video z udziałem Kamili R. i Marka R.. Wniosek ten nigdy nie został ani przyjęty, ani oddalony (na co także wskazuje skarga kasacyjna wniesiona 11.03.2020 przez Mec. Janusza M.)

Prokurator: Wskazany imiennie sędzia w ramach swoich kompetencji dokonał oceny wszystkich dowodów zgodnie z dyrektywą 7 kpk tj, z zasadami prawidłowego rozumowania, wskazaniami wiedzy i doświadczenia życiowego. Tak też zostały ocenione zeznania Aleksandry P., czy opinia biegłego z zakresu informatyki.

Magdalena Ch.: Być może SSO Joanna W. oceniła zeznania świadka Aleksandry P. zgodnie z dyrektywą 7 kpk, ale przywołując je w uzasadnieniu wyroku zupełnie zmieniała je tak, aby obciążyć nieprawdziwą okolicznością Bartłomieja Rondo. Świadek Aleksandra P. zeznała 22.01.2018 (str. 19 protokołu sądowego):

„W przeddzień wypadku Kamili przyszła też do mnie, też jakoś wieczorem i była taka bardzo zamyślona. Coś wspomniała, że ta firma średnio idzie, że może ją zamkną. To była krótka wizyta. Mówiła, że musi dużo rozmyślać, trochę uciekała wzrokiem i poszła do domu.”

oraz:

„Raz też przyszła do mnie pod wieczór i od razu na korytarzu zauważyłam, że ma podbite oko. To było niedługo przed urodzeniem tej drugiej dziewczynki. Zapytałam: „co się stało?” i Kamila przedstawiła mi piękną historię jak to ją zaatakowano na rogu ul. 10-go Lutego i Władysława IV, i wyrwano torebkę, uderzono. Oczywiście torebkę miała, bo nie dała sobie wyrwać. Nie pasowało mi to i tak to zostawiłyśmy.”

następnie:

„Potem był ten wypadek. Dowiedziałam się w formie smsa od Kamili. Był bardzo długi. Napisała, że nie była ze mną szczera, że bardzo mnie przeprasza, że wypadła z drugiego piętra, jest poobijana, ma rozdartą czaszkę i że jest w szpitalu w Gdańsku, że stan jest chyba stabilny, i że dziecku nic się nie stało.”

Co do rozmowy telefonicznej świadek Aleksandra P. zeznała (ten sam dzień i ta sama strona protokołu):

„po pracy zadzwoniłam do Kamili, to mogła być godzina 16.00. Kamila była wtedy bardzo rozmowna. Ja się trochę bałam zadzwonić, bo myślałam, że będzie płakać, że trochę inaczej to wszystko usłyszę. Ona mówiła, żebym się nie martwiła, że ona jest już teraz bezpieczna, że jest w szpitalu, że rodzice przyjadą czy już byli. Wtedy się zapytałam, czy mogę ją odwiedzić i chyba za jeden lub dwa dni byłam u niej z mamą.”

A jak Sędzia przytoczyła te zeznania w uzasadnieniu wyroku? Można to przeczytać na 12 stronie uzasadnienia wyroku na dole:

„W okolicach godziny 23.00 Kamila R. udała się do swojej koleżanki Aleksandry P., której nie podała jednak prawdziwej przyczyny tak późnej wizyty. Aleksandra P. zauważyła u Kamili Rondo podbite lewe oko. Kamila R., nie chcąc ujawnić prawdy, powiedziała jej, że została zaczepiona przez mężczyznę, który chciał zabrać należącą do niej torebkę, a gdy szarpała się z napastnikiem, została uderzona w twarz. Już później, podczas pobytu w szpitalu, Kamila R. napisała sms-a, w którym przeprosiła Aleksandrę P. za to, że dzień wcześniej ją okłamała, a potem w trakcie rozmowy telefonicznej opisała koleżance, co zdarzyło się dnia poprzedniego, między innymi to, że została pobita przez męża.”

Warto dodać, że świadek Aleksandra P. konsekwentnie tak zeznawała, zarówno na procesie, jak też w postępowaniu przygotowawczym. Więc świadek Aleksandra P. widziała dzień przed wypadkiem Kamilę R. i wcale nie zeznała, jakoby widziała u niej jakiekolwiek obrażenia. Zeznała, że wizyta była krótka, a Kamila R. była zamyślona. Świadek zeznając o treściach sms i rozmowie telefonicznej nic nie mówi o tym, że Kamila R. ją poinformowała, że dzień wcześniej została pobita przez męża. Ponadto świadek zeznała, że pobitą Kamilę R. widziała niedługo przed urodzeniem tej drugiej dziewczynki, a to był czas, gdy Bartłomiej R. już dawno był w areszcie, więc on nie mógł być w żadnym razie sprawcą tego pobicia. (...) Koniecznie trzeba zaznaczyć, że świadek Aleksandra P. wyraźnie oddziela te dwie wizyty, zeznając: „W przeddzień wypadku Kamili przyszła też do mnie” oraz „Raz też przyszła do mnie pod wieczór i od razu na korytarzu zauważyłam, że ma podbite oko. To było niedługo przed urodzeniem tej drugiej dziewczynki. (...)

Sędzia aż siedem razy (strony: 12, 25, 52, 60, 64, 78, 83) powoływała się w swoim uzasadnieniu wyroku na to sfałszowane przez siebie zeznanie świadka Aleksandry P., wykorzystując do wzmacniania oskarżeń i dyskredytowania obrony. (...)

Biegły informatyk Witold S. w swej opinii napisał, że poddane przez niego badaniom nagrania, nie były możliwe do przesłuchania z uwagi na ich obszerność, ponieważ ich długość to 573,5 godziny. Podczas gdy po zliczeniu czasów nagrań okazało się, że ich całkowity czas to: 31h:13min:24sek. Porównując treść nagrań z zeznaniami świadków, jakie składali na procesie, można zidentyfikować wiele rozbieżności między tym, co zeznali świadkowie, a tym co jest udokumentowane na nagraniach, co bezspornie wskazuje na to, że świadkowie Marek i Ewa R. oraz ich córka Kamila R., składali podczas procesu fałszywe zeznania. (...)

Prokurator: Także rolą prokuratora w niniejszej jak i każdej innej sprawie karnej, było zebranie dowodów i na ich podstawie ustalenie, czy zostało popełnione przestępstwo, a jeżeli tak, ustalenie i postawienie w stan oskarżenia sprawcy i tak też się stało.

Magdalena Ch.: Zgodnie z przywołaną przez Panią Prokurator rolą prokuratora faktycznie zebrała Pani Prokurator dowody, wykonała oględziny miejsca zdarzenia, przesłuchała świadków i wszystkie te materiały Pani Prokurator podpisała własnym nazwiskiem. Dlatego dziwi, że w uzasadnieniu wyroku nie ma wielu z tych zebranych przez Panią Prokurator dowodów. Można tutaj na przykład przywołać oględziny miejsca zdarzenia (k. 226), gdzie Pani Prokurator napisała, że: „miejsce zdarzenia (balkon) było miejscem trudno dostępnym nawet dla jednej osoby” oraz wskazała miejsce, w którym mogła znajdować się Kamila R. tuż przed upadkiem i było to miejsce na końcu balkonu, gdzie nie sięgał banner z ogłoszeniem o sprzedaży mieszkania. Wykonane zdjęcia to potwierdzają. Zdjęcie to zostało wykonane podczas oględzin miejsca zdarzenia nadzorowanym przez Panią Prokurator. Na tym zdjęciu zostały udokumentowane warunki na balkonie zaraz po zdarzeniu. Więc zgodnie z dyrektywą 7 kpk, czyli zasadami prawidłowego rozumowania, wskazaniami wiedzy i doświadczenia życiowego, proszę wytłumaczyć, jak Bartłomiej Rondo wypchnął Kamilę R. nie naruszając przy tym widocznych na zdjęciu pustych kartonów? Jak mógł się wcisnąć przed Kamilę R., jak to twierdziła w uzasadnieniu wyroku SSO Joanna W., nie gniotąc tych pustych kartonów? Zresztą sama Pani Prokurator napisała w oględzinach miejsca zdarzenia, że „miejsce to było trudno dostępne nawet dla jednej osoby” oraz „nie stwierdzono śladów walki, czy przemocy”. To zdjęcie wykonane podczas oględzin miejsca zdarzenia nadzorowanym przez Panią Prokurator Agnieszkę K. jest dowodem, faktem, prawdą materialną, która bezspornie świadczy o tym, że Bartłomiej Rondo nie mógł wypchnąć Kamili R. z balkonu. Fizycznie było to niemożliwe. Jakakolwiek przepychanka w miejscu rzekomego wypchnięcia Kamili . z balkonu, musiałaby spowodować pogniecenie kartonów, czy rozrzucenie ich. I pytanie: dlaczego w uzasadnieniu wyroku brak jest tego dowodu (oględziny miejsca k. 226)? Przecież zgodnie z 424 kpk, sędzia ma obowiązek wyjaśnić w uzasadnieniu wyroku dlaczego pominęła jakiś dowód, dlaczego go odrzuciła przy ustalaniu stanu faktycznego. Próżno szukać w uzasadnieniu wyroku zarówno tego dowodu jak i wyjaśnienia dlaczego go nie ujęto przy ustalaniu stanu faktycznego.

Prokurator: Faktem jest iż nie zabezpieczono w toku postępowania narzędzia przemocy, jednak powyższe nie stanowiło przeszkody w wydaniu wyroku skazującego na podstawie innego obszernego materiału dowodowego, który potwierdził winę oskarżonego.

Magdalena Ch.: Aż się chce zapytać: jakiego innego obszernego materiału dowodowego? Domyślam się, że tym obszernym materiałem dowodowym, są zeznania robotników, którzy jakoby widzieli ręce wypychające kobietę. Faktycznie jednak zeznania te są najbardziej kruchym i wątpliwym dowodem, do czego jeszcze się w dalszej części z uwagą odniosę. Zadziwia bardzo to, że tak lekko podchodzi i Pani Prokurator Agnieszka K. i SSO Joanna W. do faktu niespójności zeznań Kamili R. w kwestii rurki z faktami. Fakt (prawda materialna) jest taki, że Kamila R. zeznała, iż uciekała przez balkon podobno przed bijącym ją metalową rurką Bartłomiejem Rondo. Policja przeszukała miejsce zdarzenia i nie znalazła metalowej rurki, narzędzia przemocy, a chwilę później mieszkanie zostało sprzedane i opróżnione do ostatniej rzeczy przez ojca Kamili R. Marka, osobę która nawet nie kryła swojej wielkiej nieżyczliwości w stosunku do Bartłomieja Rondo. Można więc przyjąć z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że gdyby Marek R. podczas opróżniania mieszkania do sprzedaży znalazł to narzędzie przemocy, to na pewno znalazłoby się ono w aktach sprawy. Fakt jest taki, że metalowa rurka o której zeznawała Kamila R. nigdy nie została odnaleziona, a gdyby istniała, to powinna się odnaleźć najpóźniej podczas opróżniania mieszkania do sprzedaży. SSO Joanna W. na 83 stronie uzasadnienia wyroku napisała:

Przedmiotowa rurka nie została zabezpieczana przez funkcjonariuszy Policji, niemniej jest to zaniedbanie leżące po stronie organów ścigania, a nie mogące obciążać pokrzywdzonej i oceny jej wiarygodności.

Z tego twierdzenia SSO Joanny W. jednoznacznie można wywnioskować, że brak narzędzia przemocy, o którym zeznawała Kamila R., może świadczyć o braku wiarygodności jej zeznań, lecz SSO Joanna W. winę za brak narzędzia zrzuca na organa ścigania i temat uznaje za zamknięty. Zresztą podobnie jak Pani Prokurator czyni to w swoim piśmie z dnia 10.06.2020 pisząc, że brak tego narzędzia nie stanowiło przeszkody w oskarżeniu Bartłomieja Rondo. Jednak trzeba mocno podkreślić, że aby rzetelnie przedstawić całą sytuację i zbudować prawidłowy stan faktyczny, to należałoby dodać, że nawet jeśli organa ścigana nie dołożyły należytej staranności w odnalezieniu narzędzia przemocy, to zgodnie prawami fizyki (metalowa rurka nie może wyparować), ten przedmiot powinien się odnaleźć najpóźniej podczas opróżniania mieszkania przed sprzedażą. SSO Joanna W. dobrze wiedziała o tym, że mieszkanie zostało sprzedane, a przed sprzedażą opróżnione do ostatniej rzeczy, ponieważ Marek R. kilkukrotnie o tym zeznawał na procesie (m.in. protokół z zeznania z 8 stycznia 2018 9/10 strona). Na koniec tego punktu pytanie: dlaczego w uzasadnieniu wyroku nie ma słowa o tym, że mieszkanie było gruntownie opróżnione do sprzedaży (jeszcze podczas trwania śledztwa) i pomimo to, metalowa rurka nigdy nie została odnaleziona? Z punktu widzenia wagi tej sprawy, powinna ta kwestia być wzięta pod uwagę jako ważny element ustalania stanu faktycznego i powinna budzić podejrzenia osób prowadzących śledztwo, co do wiarygodności Kamili R.

Prokurator: Nie zasługuje na aprobatę także stanowisko dotyczące ukrywania przez sąd czy prokuratora dowodów niewinności. Zarówno oskarżyciel jak i sąd mają obowiązek wziąć pod uwagę całokształt materiału dowodowego przy ustalaniu stanu faktycznego…

Magdalena Ch.: Oczywiście, że oskarżyciel jak i sąd mają obowiązek wziąć pod uwagę całokształt materiału dowodowego przy ustalanie stanu faktycznego, więc w tym miejscu należy zadać pytania: gdzie w uzasadnieniu wyroku jest mowa o oględzinach balkonu (k. 226), w których prokurator napisała, że było to miejsce trudno dostępne nawet dla jednej osoby? Zdjęcia wykonane podczas oględzin, potwierdzają te oględziny. Gdzie jest w uzasadnieniu wyroku wyjaśnienie dlaczego te oględziny zostały pominięte przy ustalaniu stanu faktycznego? Gdzie w uzasadnieniu wyroku jest napisane, że wynik badania DNA Kamili R. (k. 653) pod paznokciami Bartłomieja R. jest ujemny? Skoro Pani Prokurator twierdzi, że „brak ujawnienia śladów DNA pokrzywdzonej na rękach oskarżonego sam w sobie nie wyklucza faktu wypchnięcia jej z balkonu przez Bartłomieja Rondo”, to dlaczego nie zostało to ujęte w uzasadnieniu wyroku zgodnie z art., 424 kpk? W uzasadnieniu wyroku nie ma słowa o wyniku badań DNA. (...)

Prokurator: zaznaczyć należy iż podstawą ustaleń w zakresie usiłowanie zabójstwa były nie tylko relacje pracowników, układających w chwili zdarzenia kostkę brukową, ale także wyniki oględzin miejsca oraz opinia biegłego z zakresu upadków z wysokości.

Magdalena Ch.: Tak, biegłych oceniających sytuację i dowodzących, że Kamila Rondo została wypchnięta z balkonu było wielu… dziwne tylko, że żaden z tych ekspertów, nie zauważył, że Kamila R. nie ma śladów na plecach po tym rzekomym fikołku, jaki zrobiła przez balustradę balkonu po rzekomym pchnięciu jej przez Bartłomieja Rondo. Zdarzenie miało miejsce latem, a więc Kamila R. nie była na pewno grubo ubrana i nawet samo silne pchnięcie na balustradę balkonu (proszę spojrzeć na powyższe zdjęcie, powinno pozostawić poprzeczny ślad na jej plechach. Krawędź balustrady jest szeroka i ma ostre krawędzie, uderzenie o nią, a następnie przewinięcie się wokół niej, powinno spowodować poranienia na plecach Kamili R.. Wysokość balustrady balkonu, według oględzin miała 98 cm, a więc krawędź balustrady znajdowała się około 15,5 cm powyżej środka ciężkości Kamili R., która w tamtym czasie ważyła około 80kg. Według tych parametrów, podczas rzekomego fiknięcia przez krawędź balustrady, nacisk na plecy Kamili Rondo powinien być na tyle silny, że na plecach jej musiałyby się pojawić zranienia i sińce. Zdjęcie z obdukcji Kamili R. zaraz po zdarzeniu pozwolę sobie także tutaj umieścić (zdjęcie). Zdjęcie pleców Kamili R. wykonane po zdarzeniu Kamila R. jest poobijana po bokach, ponieważ wzdłuż jej drogi zsuwania się z balkonu, był na całej długości wystający na 20 cm murek (zdjęcie), o który na pewno kilka razy uderzyła, a po uderzeniu nogami o parapet straciła pion i uderzyła drugim bokiem i na pewno głową już upadając na ziemię. Ale na samych plecach nie ma żadnych urazów będących skutkiem kontaktu z barierką balkonu, a według wersji Sędziego i Pani Prokurator, Kamila R. powinna mieć ślady kontaktu z szeroką i ostrokrawędziastym parapetem balkonu. Zdjęcie toru zsuwania się Kamili Rondo:

Droga zsuwania się Kamili R.

Sędzia napisał w uzasadnieniu wyroku (str. 14):

„Kiedy Kamila Rondo znajdowała się już na balkonie przy barierce po lewej stronie balkonu, odwróciła się tyłem do barierki, a Bartłomiej Rondo, sytuując się z nią twarzą w twarz, położył jej ręce na górnej części klatki piersiowej w okolicy barków i wypchnął ją przez barierkę balkonu.”

Oskarżenie i uzasadnienie wyroku, to obszerna wypowiedź, w której jeśli nie jest zgodna z prawdą, mogą pojawić się sprzeczności, i tak jest tutaj. Ponieważ badanie DNA dało wynik negatywny, Sędzia. stworzył wersję, że "położył jej ręce na górnej części klatki piersiowej w okolicy barków i wypchnął ją przez barierkę balkonu.” Chodzi o to, że ręce miały być ułożone tak, aby pod paznokcie sprawcy wypchnięcia nie dostało się DNA wypychanej kobiety. Gdyby Bartek Rondo schwycił żonę i wyrzucił z balkonu - a tylko tak faktycznie mógłby to zrobić to pod jego paznokcie dostałoby się DNA ofiary.

Nakłonieni do fałszywych zeznań robotnicy układający chodnik pod blokiem zeznali, że "widzieli ręce wypychające kobietę." Powyższe zdjęcie jest stop klatą z nagrania eksperymentu procesowego z udziałem pozorantki - jak widać nie można zobaczyć rąk, gdyby leżały one na klatce piersiowej, jak opisała to fikcyjne zdarzenie SSO Joanna W. Kamila R. zgodnie z tym, co zeznała, nie została wypchnięta, tylko sama zsunęła się z balkonu. Oto zeznanie Kamili R. w szpitalu, zaraz po zdarzeniu:

Kamila R.: Nie mówiłam nikomu, że mąż mnie wypchnął z balkonu. Mówiłam też medykom z karetki, że byłam bita. Nie rozmawiałam na miejscu z żadnym policjantem. Nie wiem, czy mogłam być źle zrozumiana przez kogoś tam na miejscu. Być może ktoś zauważył mojego męża na balkonie i pomyślał, że to mąż mnie pchnął. Ja nikomu czegoś takiego nie mówiłam. Nie mogło być takiej sytuacji, że byłam już gotowa do zsunięcia, a mąż mnie pchnął, a ja bym tego nie widziała, bo jak już mówiłam, przed samym zejściem z balkonu odwróciłam się przodem do mieszkania, tak więc musiałabym męża zobaczyć, a nie go obok mnie. Nie było go w ogóle na balkonie.

Sprzeczności w tym procesie jest znacznie więcej, a oto kolejna. W czasie obdukcji Kamili R. w szpitalu zaraz po jej upadku, wykonano to zdjęcie: zdjęcie Gdyby faktycznie doszło do wypchnięcia, to zdjęcie to ukazywało by siną pręgę w poprzek pleców - balustrada balkonu była wyższa od środka ciężkości kobiety o 15,5 cm, a parapet balustrady był szeroki na 20 cm.