Niewinny w więzieniu

Krzywda i cierpienie człowieka oraz ból jego rodziny

ENGLISH

Mój syn, Bartłomiej R., został skazany na 15 lat, wbrew stanowi faktycznemu znajdującemu się w aktach, czyli innymi słowy sąd skazał osobę niewinną za coś, czego osoba ta nie zrobiła i sąd wiedział, że osoba jest niewinna, bo sam sąd to ustalił i ustalenie to zawarł w aktach. Bartek miał wypchnąć swoją żonę z balkonu, ale ona zeznała, że sama wyszła z mieszkania przez balkon. Pomimo, że spadła z tego balkonu, w czasie procesu broniła swojego męża, że nie było go w ogóle na balkonie. Zeznała:

“Nie wiem, czy mogłam być źle zrozumiana przez kogoś tam na miejscu. Być może ktoś zauważył mojego męża na balkonie i pomyślał, że to on mnie pchnął. Ja nikomu nic takiego nie mówiłam. Nie mogło być takiej sytuacji, że byłam już gotowa do zsunięcia, a mąż mnie pchnął, a ja bym tego nie widziała, bo jak już mówiłam, przed tym zejściem z balkonu odwróciłam się przodem do mieszkania (…) musiałabym męża zobaczyć, a nie było go obok. Nie było go w ogóle na balkonie.”

Dlaczego w ogóle do tego doszło? Najprawdopodobniej żona Bartka od jakiegoś czasu ulegała wpływom ojca, który nastawał na jej małżeństwo, żeby nie sprzedali mu mieszkania. Mam nadzieję, że Kamila R. kiedyś opowie nam o tym okresie w jej życiu. Nasza rodzina rozmawiała z nią zaraz następnego dnia w szpitalu, ale gdy do szpitala przyjechał jej ojciec, to przeszła na jego stronę i w sądzie zeznawała nieprawdę, potwierdzając fałszywy donos ojca na jej rodzinę do MOPS. Cały czas można to wykazać, że donos był fałszywy, bo Kamila R. nagrała rozmowę z ojcem w dniu, w którym udał się do MOPS. Można też wykazać, że w rodzinie Bartka i Kamili nie było przemocy, bo są nagrania Kamili jej rozmów z ojcem w ciągu 3 lat ich konfliktu o mieszkanie - postawa Kamili R. na nagraniach, to co mówi o swoim małżeństwie, mężu i planach na przyszłość nie pozostawiają wątpliwości, że kochała męża, a jedynym problemem był jej ojciec, który oszukał ją w kwestii darowizny mieszkania.

Niestety, sąd skazał Bartka za wypchnięcie żony i to aż na 15 lat, co ani nie mieści nam się w głowach, ani czego do dziś nie potrafimy zrozumieć. Nie możemy tego pojąć, bo żeby skazać Bartka sąd sfałszował proces, wykreował fałszywe pobicie, które niby miało się odbyć dzień przed wyjściem Kamili R. przez balkon. Sąd ukrył również ustalone przez siebie dowody, że wypchnięcia nie było.

Obecnie ma się odbyć proces prokurator Agnieszki K. o przekroczenie uprawnień. Został wyznaczony adwokat z urzędu mec Agata S. Pani mecenas początkowo była zdziwiona wysokością wyroku i widziała swoją rolę, żeby umożliwić Bartkowi wcześniejsze wyjście na wolność. Jednak potem poznała okoliczności procesu i złożyła wniosek o odroczenie sprawy, aby się lepiej przygotować. Jest nadzieja na pozytywny obrót w tej sprawie. Proszę dziennikarza, który tu zajrzy, aby zainteresował się tą sprawą i medialnie wsparł pan mecenas.

Sprawa ta ma szerszy wydźwięk społeczny, ponieważ przebieg procesu pokazuje, że niesłusznie skazanych osób może być więcej. Biegli wyraźnie tworzyli swoje opinie pod tezę procesową, która przecież była niezgodna ze stanem faktycznym. Mówiąc inaczej, sąd żeby kogoś skazać nie potrzebuje dowodów, a nawet nie musi się z dowodami liczyć, bo biegli dostarczą sądowi odpowiednie opinie. Jest to bardzo złe i bardzo smutne, że tak to funkcjonuje. Oczywiście, gwarancją dobrej obrony jest adwokat, ale w procesie mojego syna on też nie spełnił swojej roli - w apelacji przymknął oko na naruszenia popełnione przez sędzię, a w czasie procesu nie wykorzystał okoliczności, gdy mój syn zadał zonie pytanie, po którym ta zdradziła się, że kłamie.

Nie mogło być wypchnięcia. Zdjęcie balkonu pokazuje, że było tam mało miejsca nawet dla jednej osoby. Kartony nie są pogniecione, a byłyby gdyby doszło tam do przepychanki.