Naruszenia jakie popełnił sędzia
Naruszenia popełnione w trakcie procesu - sygn. akt XIVK 101/17
Skazanie niewinnego Bartka. za usiłowanie zabójstwa – wypchnięcie żony z balkonu - na 15 lat wbrew temu, że ani „ofiara” tego nie zeznała, oraz że ustalono dowody, że próby zabójstwa nie było. Dowody niewinności w kwestii usiłowania zabójstwa w uzasadnieniu wyroku sędzia przemilczała. Sędzia dopuściła się następujących naruszeń:
Ukrycie oględzin balkonu nr 226, a użycie innych nr 14, gdzie nie było już stwierdzenia, że "miejsce było trudno dostępne nawet dla jednej osoby".
Zdjęcie balkonu wykonane zaraz po zdarzeniu. Na zdjęciu balkon jest zagracony, zasłonięty w ¾ długości banerem o sprzedaży mieszkania i pod nim zasłonką. W jedynym miejscu, gdzie kobieta mogła wypaść z balkonu, leżą ułożone na sobie dwa puste kartony, które gdyby doszło tam do przepychanki i wypchnięcia, musiałby ulec zgnieceniu,
Kobieta zeznała, że uciekała z mieszkania przez balkon przed mężem, który miał ją bić metalową rurką. W mieszkaniu rurki nie było, pomimo tego, że policja przybyła na miejsce natychmiast - panowie byli akurat w pobliżu i zjawili się po 4 minutach. Sędzia napisała, że brak rurki jest niedopatrzeniem służb. Czytamy w uzasadnieniu wyroku:
"Przedmiotowa rurka nie została zabezpieczana przez funkcjonariuszy Policji, niemniej jest to zaniedbanie leżące po stronie organów ścigania, a nie mogące obciążać pokrzywdzonej i oceny jej wiarygodności."
Komentarz: Policja weszła do mieszkania 4 min po zdarzeniu, więc gdzie miała się podziać rurka? Po prostu, nie istniała, została zmyślona.
Zignorowanie przez sąd faktu, że podczas przeszukania mieszkania miesiąc później Kamila już nie potwierdziła istnienia rurki. Na okazaną jej przez ojca cienką rurkę (tak kruchą, że nikomu nie można było wyrządzić nią krzywdy), którą wpierw pokazał policjantce, a ta odpowiedziała: „Tak, wiemy”, a następnie pokazał ją córce, ta odpowiedziała: „Nie wiem, nie mam pojęcia”. Ojciec zeznał, że mieszkanie wkrótce zostało sprzedane, a więc opróżnione, mimo to rurka nie odnalazła się. Gdyby Kamila R. faktycznie była bita przez męża rurką, to odpowiedziałaby inaczej, że "tamta rurka była inna, taka długa, taka gruba", itp, chciałby ją odnaleźć, bo byłaby pewna, że rurka musi być gdzieś w mieszkaniu. Zamiast tego, odpowiedziała: "Nie wiem, nie mam pojęcia" nie potwierdzając już, że w ogóle jakaś rurka istniała.
Sfałszowanie zeznania świadka Aleksandry P., jakoby w dniu 1-06-2016 widziała Kamilę R. pobitą i stworzenie w ten sposób fałszywego faktu pobicia, który sędzia 7 razy wykorzystała w uzasadnieniu wyroku, podważając nim zeznania rodziny Bartka oraz wzmacniając oskarżenie. Świadek Aleksandra P. nie zeznała, że dnia 1-06-2016r widziała Kamilę R. pobitą, a jedynie, że wizyta trwała krótko, że Kamila R. była zamyślona, że firma kiepsko idzie, i że musi sobie coś przemyśleć.
Pominięcie dowodu w postaci nagrań, jakie realizowała ukrytą kamerą Kamila R. ze wszystkich spotkań ze swoim ojcem w czasie trwającego trzy lata konfliktu o mieszkanie. Wszystko cokolwiek mogli zeznać świadkowie z rodziny Kamili R., znajduje się na tych nagraniach, jednak sędzia z nagraniami nie zapoznał się, a wolał przyjąć zeznania świadków, którzy kłamali.
Ukrycie negatywnego wyniku badania DNA, który podważał zarzut wyrzucenia żony z balkonu.
Nakłanianie przez prokuratora świadków – robotników układających chodnik pod blokiem, do fałszywych zeznań. Jeden z nich Marcin K. wprost to zeznał. Na pytanie obrońcy: „Jak pan to odczuwał?” Odpowiedział: „żeby odpowiadać tak, ja to odczuwałem, żebym odpowiadał tak, "żeby było tak jak pani prokurator chce i ja już miałem tego dość.” Świadkowie ci zeznali, że widzieli ręce wypychające kobietę z balkonu. Biegły orzekł, że świadkowie ci „obserwowali zdarzenie przez jedną sekundę”, oraz pewnym jest, że na balkonie nie było dwóch osób, ale wyłącznie sama kobieta, która samodzielnie zsunęła się z balkonu. Zeznanie, że widzieli ręce wypychające kobietę, jest fałszywe.
Umieszczenie w uzasadnieniu wyroku fałszywej informacji, jakoby w aktach istniały zdjęcia ukazujące Kamilę R. ze śladami pobicia na twarzy z datami utworzenia 31-07-2015r. i 3-08-2015r., czyli korelującymi z datą złożenia przez Marka R. fałszywego doniesienia o przemocy w rodzinie córki. Zdjęć takich nie ma, a ponadto jest dowód w nagraniach, że dnia 5-08-2015r Kamila R. nie miała na twarzy żadnych śladów, oraz że powiedziała w tym dniu do ojca: „Nie mam podbitego oka. … żal ci dupę ściska, że jest sprzedawane mieszkanie”
Zeznanie Kamili R. w szpitalu zaraz po upadku, w którym broniła swojego męża, że nie przyczynił się do jej upadku, czyli że nie jest winny usiłowania zabójstwa. Kamila zeznała:
„Nie wiem, czy mogłam być źle zrozumiana przez kogoś tam na miejscu. Być może ktoś zauważył mojego męża na balkonie i pomyślał, że to mąż mnie pchnął. Ja nikomu czegoś takiego nie mówiłam. Nie mogło być takiej sytuacji, że byłam gotowa do zsunięcia, a mąż mnie pchnął, a ja bym tego nie widziała, bo jak mówiłam, przed samym zejściem z balkonu odwróciłam się przodem do mieszkania, tak więc musiałabym męża zobaczyć, a nie było go obok mnie. Nie było go w ogóle na balkonie.”
Gdyby Kamila R. faktycznie uciekała z mieszkania przed bijącym ją mężem, to nie broniłaby go, że nie wypchnął jej, gdyż to on byłby winny jej upadku. Zeznała, że wyszła aby zwrócić się o pomoc, ale miała przy sobie telefon, z którego mogła po pomoc zadzwonić. Zeznała, że chciała udać się do teściów, czyli rodziny swojego męża.
Notatka służbowa aspiranta sztabowego odnośnie przeprowadzonej z ojcem Kamili R. rozmowy telefonicznej, w której ojciec powiedział, że nie może udzielić informacji o sytuacji córki bo jej nie zna, ze względu na panujące relacje rodzinne. Pomimo tego, że przyznał, że od dwóch lat nie znał sytuacji córki, to półtora miesiąca wcześniej złożył na jej rodzinę donos, jakoby dokonywała się tam przemoc ze strony męża.
Obdukcja lekarska Kamili R. w szpitalu. Brak śladów na plecach, gdyby była faktycznie wypchnięta. Balustrada była powyżej środka ciężkości Kamili R. o 15,5cm, balustrada była szeroka na 30cm, Kamila R. ważyła ok 70kg, Gdyby została wypchnięta, to powinna mieć poprzeczny ślad na plecach.
Odrzucenie opinii biegłego Wojciecha M. wskazującej, że Kamila R. nie mogła spaść głową w dół. Biegły orzekł: „Na zdj. nr 6749-6752, jeżeli pokrzywdzona uderzyłaby w ten parapet głową, to powinien być ślad krwawy lub inny biologiczny, np. włosy na tym parapecie, a dodatkowo na zdj. 6750 na murze budynku i pod spodem na chodniku powinny być drobne ślady krwi.”
Ukrycie w uzasadnieniu wyroku oględzin nr 226, w których prokurator Agnieszka Kotłowska napisała, że na balkonie poniżej, o który miała uderzyć głową Kamila R., zabezpieczono tylko jeden ślad daktyloskopijny.